Początek książki, wydanej przez Szkołę Główną Handlową (SGH) i „Więź (red. naukowa Jacek Luszniewicz, Wojciech Morawski i Andrzej Zawistowski), dotyczy pracy pierwszej grupy seminaryjnej Balcerowicza, działającej w SGPiS (dziś SGH) od 1978 roku, jej wkładu w dyskusję o reformach gospodarki PRL i kształtowanie gospodarczego programu „Solidarności”. Już od pierwszych stron książki wybrzmiewa coś o czym później mówi sam Leszek Balcerowicz – fundamentalnie ważna rola zespołu i dobierania kompetentnych współpracowników.
Stefan Kawalec, który do „ekipy Balcerowicza” dołączył na stałe w latach 80-tych odgrywając w niej, czego dowiadujemy się z książki, niezwykle ważną rolę stwierdził: „Jeśli chcielibyśmy mówić o programie gospodarczym „Solidarności”, to jest to przede wszystkim program Sieci [Sieć Organizacji Zakładowych NSZZ „Solidarność” Wiodących Zakładów Pracy], który w znacznej mierze został po prostu wzięty z wariantu samorządowego programu Balcerowicza”.
W dalszej części książki możemy zapoznać się z ewolucją poglądów Leszka Balcerowicza i jego zespołu. Wyraźnie widać jak odchodzono od, częściowo motywowanych sytuację polityczną i dominacją ZSRR, koncepcji reform opartych o przedsiębiorstwa z własnością samorządów pracowniczych, w kierunku gospodarki wolnorynkowej, opartej o własność prywatną. Dużą rolę odegrał w tym wspomniany już Stefan Kawalec, który w swoich pracach wykazywał niższą sprawność gospodarki opartej o przedsiębiorstwa samorządowe względem gospodarki kapitalistycznej.
W kolejnych rozdziałach dochodzimy do przygotowań i realizacji „planu Balcerowicza”. Jak zauważają redaktorzy naukowi książki – tuż przed powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego „środowisko solidarnościowe nie było intelektualnie gotowe do wzięcia odpowiedzialności za gospodarkę”. Inaczej miała się sytuacja w zespole Balcerowicza. Tam „praca domowa została wykonana w dużej mierze wcześniej”, a nad planami reformowania gospodarki pracowali członkowie kolejnych grup seminaryjnych.
Marek Dąbrowski, wiceminister finansów w latach 1989-90, przypomina, że „dla pana Tadeusza [Mazowieckiego] podstawowe było geopolityczne kryterium. Że Polska ma się integrować z Europą, a gospodarka ma być zorganizowana na wzór zachodni, nie żadne eksperymenty, jakieś trzecie drogi i tak dalej”. Plan transformacji zespołu Balcerowicza opierał się na gruntownej zmianie ustroju gospodarczego, która musiała być połączona z działaniami ratunkowymi i stabilizującymi, związanymi m.in. z szalejącą wtedy w Polsce inflacją.
W rozdziale na temat stosowanych narzędzi, w tym tzw. popiwku (podatek od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń), autorzy reformy uzasadniają ich wykorzystanie i pokazują wyjątkowość sytuacji w jakiej znalazła się Polska. „To była rzecz bez precedensu, że program antyinflacyjny miał być aplikowany w gospodarce zdominowanej przez przedsiębiorstwa państwowe. Tego nigdy w świecie wcześniej nie było i tu był też wielki znak zapytania, jak zareaguje gospodarka zdominowana przez przedsiębiorstwa państwowe” – zwracał uwagę Jerzy Koźmiński, ekonomista i dyplomata. Podobnie uważał Stefan Kawalec mówiąc o planie, który miał się odbywać w gospodarce, w której były prawie wyłącznie przedsiębiorstwa państwowe: ”Nie było pewności jak ta gospodarka zareaguje na program antyinflacyjny”.
W odniesieniu do krytyki kontroli płac w ramach walki z inflacją Leszek Balcerowicz przypomina następującą anegdotę. „Gdzieś jesienią 1990 roku trafiłem na spotkania z Miltonem Friedmanem. Był on zaproszony przez którąś z grup liberałów [chodzi o Unię Polityki Realnej] i coś tam krytycznie mówił o tym, że jak to, kontrola płac? To ja mu z pełnym przekonaniem powiedziałem: nie zna pan realiów gospodarki socjalistycznej, w gospodarce socjalistycznej w odróżnieniu od kapitalistycznej nie ma naturalnej przeciwwagi dla wzrostu płac”. Warto pamiętać, że w okresie wychodzenia z socjalizmu i kontynuacji funkcjonowania, także po 1989 roku, dużej części socjalistycznej gospodarki nie było możliwości stosowania takich samych narzędzi jakie do walki z inflacją zastosowano by w typowej gospodarce wolnorynkowej.
Ważną obserwacją autorów książki jest brak całościowych i spójnych alternatywnych koncepcji reform w tamtym okresie i reformatorskich zespołów przygotowanych merytorycznie do ich przeprowadzenia.
Ciekawa jest relacja Jerzego Koźmińskiego i Leszka Balcerowicza ze zjazdu Polskiego Towarzystwa Ekonomistów w listopadzie 1989, na którym w reakcji na prezentację głównych elementów planu transformacji uczestnicy spotkania wygłaszali mądrości ludowe typu „nie od razu Kraków zbudowano” i „spiesz się powoli”. Jak wyglądały skutki „spieszenia się powoli” widzimy dziś na Ukrainie i w wielu innych krajach posocjalistycznych, które wybrały ścieżki powolnych reform, odwlekania reform czy braku reform.
Sporo miejsca w książce poświęcono dyskusji o prywatyzacji, która z natury rzeczy musiała być bardziej czasochłonna niż działania stabilizacyjne i antyinflacyjne, co dodatkowo pogłębiały różnego rodzaju hamulce po stronie politycznej czy wewnątrz samych przedsiębiorstw państwowych. Miarą sukcesu polskiej prywatyzacji, połączonej z otwartością na kapitał zagraniczny, jest, na co zwracają uwagę i członkowie „ekipy Balcerowicza” i jeden z redaktorów naukowych publikacji, uniknięcie w Polsce wyhodowania klasy oligarchów.
Z kolei Emil Wąsacz przypomniał, że najważniejszym elementem prywatyzacji jest odpolitycznienie gospodarki. Przyśpieszanie prywatyzacji udało się osiągnąć w latach 1997-2000, w czasie rządów ASW-UW, kiedy Wąsacz pełnił funkcję ministra skarbu państwa, a wicepremierem i ministrem finansów był ponownie Leszek Balcerowicz. Dlatego prywatyzacja powinna być uwzględniana jako piąta, duża i niezwykle ważna reforma tego rządu.
W niektórych obszarach zapóźnienia były jeszcze większe i tak na przykład prywatyzacja w kolei, choć pewne ramy ustawowe przygotowano pod koniec rządów AWS-UW, rozpoczęła się dopiero w 2012 roku, co relacjonuje Jakub Karnowski, ekonomista, w latach 2013–2015 prezes zarządu Polskich Kolei Państwowych S.A.
Istotnym wehikułem prywatyzacyjnym okazały się Otwarte Fundusze Emerytalne. Choć jak zauważa w końcowej części książki Ryszard Petru, ekonomista i założyciel partii „Nowoczesna”, „fundamentem reformy emerytalnej z tamtego okresu było zindywidualizowanie rachunków emerytowanych i powiązanie wysokości emerytury ze składkami i oczekiwaną długością życia”. Tego elementu reformy emerytalnej, choć również jest różnymi decyzjami osłabiany, nie udało się na szczęście na razie zdemontować.
Zarówno dla kogoś kto interesuje się transformacją, jak i dla osób zupełnie niezaznajomionych z tą tematyką, to bardzo ciekawa i napisana jasnym językiem opowieść o najważniejszych wydarzeniach z gospodarczej historii Polski od końca lat 70-tych.
Z jednej strony można poznać kilka nowych faktów o transformacji, a także motywów stojących za niektórymi, czasami kontrowersyjnymi z dzisiejszej perspektywy, decyzjami. Z drugiej strony po raz kolejny obalonych zostało wiele popularnych mitów na temat transformacji, które regularnie wypływają z kręgów antyrynkowej lewicy i prawicy.
Na szczęście, dla nas i dla Polski, wiele ekip rządzących po 1991 roku nie odchodziło od wyznaczonej przez reformatorów ścieżki, a jednocześnie kolejne rządy korzystały z efektów, które dały wcześniejsze reformy i „konsumowały owoce” transformacji.
„Lektury FWG” to cykl z rekomendacjami ciekawych i inspirujących książek, które znaleźć można w księgozbiorze „Biblioteki Wolności”, tworzonym przez Fundację Wolności Gospodarczej.
Autor: Marek Tatała, Wiceprezes i CEO Fundacji Wolności Gospodarczej