Autor: FWG
Autor: FWG
Populiści zostali odsunięci od władzy, ale Polska jest w pierwszej piątce krajów europejskich z najsilniejszymi partiami populistycznymi – wynika z najnowszej edycji Indeksu Autorytarnego Populizmu szwedzkiego think tanku Timbro. Najgorsza w Europie jest sytuacja na Węgrzech, gdzie rządzący Fidesz nie tylko odnotowuje wysokie poparcie (na co wpływ ma z pewnością przejęcie kontroli nad większością mediów i instytucji publicznych), ale też zdemontował wiele bezpieczników wolności jednostek i liberalnej demokracji. Na razie plan budowy „Budapesztu w Warszawie” się nie powiódł, ale populiści w polskiej polityce są wciąż mocni i udaje im się przekonać do siebie prawie 45 proc. wyborców.
Populizm, taki o autorytarnych skłonnościach, to nie tylko problem Polski, ale całej Europy. Według klasyfikacji partii politycznych dokonanej przez Timbro pomiędzy II wojną światową a początkami XXI wieku średnie poparcie dla populistów w Europie oscylowało między 10 a 15 proc. Następnie mieliśmy do czynienia z szybkim wzrostem siły ugrupowań populistycznych, a ostatnie pięć lat to stabilizacja poparcia na historycznie wysokim poziomie, w okolicach 27 proc. Poza wspomnianymi Węgrami i Polską najwyższe poparcie populistów w 31 przebadanych krajach odnotowano we Włoszech, Francji i Hiszpanii.
A gdzie partie populistyczne są najmniej popularne? W pierwszej trójce znajdziemy Maltę, Wielką Brytanię i Portugalię. Populiści są dziś obecni w ośmiu rządach europejskich. W rekordowym roku 2019 partie populistyczne brały udział w rządzeniu aż w piętnastu państwach. Autorzy indeksu ostrzegają, że rządy populistyczne rzadko dotrzymują obietnic, a często pogłębiają problemy, do których rozwiązania zostały wybrane.
Ciekawe są też dane historyczne porównujące poparcie dla skrajnej lewicy i prawicy. Pod koniec lat 40. XX wieku dużo silniejsi byli radykałowie lewicowi, przede wszystkim partie komunistyczne w Europie Zachodniej. Później poparcie dla skrajnych sił lewicowych spadło, ale aż do początku lat 90. było wyższe niż dla ich prawicowych odpowiedników. Następnie sytuacja się odwróciła i to siły prawicowe zyskały przewagę, dochodząc do poparcia w Europie na rekordowo wysokim poziomie 17,3 proc. w 2023 roku.
Jednocześnie podział lewica-prawica jest coraz mniej wyrazisty. Pomimo tak wysokiego poparcia dla sił klasyfikowanych jako skrajnie prawicowe sam autor indeksu, Andreas Johansson Heinö, zauważa, że „populizm jest dziś bardziej lewicowy niż 20 lat temu, zwłaszcza jeśli chodzi o politykę gospodarczą. Świadczy o tym bardziej protekcjonistyczne spojrzenie na politykę handlową, jak i zdecydowana obrona dużego i silnie redystrybucyjnego państwa opiekuńczego”.
Formalnie Prawo i Sprawiedliwość uznawane jest za partię prawicową, ale wiele jej polityk gospodarczych z lat 2015-23 można uznać za lewicowe. Sam premier Mateusz Morawiecki zapewniał w 2019 roku, że robotnicza myśl socjalistyczna jest głęboko zakorzeniona w filozofii PiS. W związku z tym należy ostrożnie podchodzić do formalnych etykiet przypisywanych poszczególnym partiom. Dobrze to ujął prof. Leszek Balcerowicz, posługując się w kontekście PiS terminem „lewo-prawica”.
Twórcy indeksu zwracają uwagę, że partie populistyczne rosły w siłę niezależnie od kryzysów czy wzrostu gospodarczego. Nie można więc tłumaczyć, jak próbują to robić niektórzy przedstawiciele lewicy, że populizm to odpowiedź na „neoliberalizm” czy inne złe, ich zdaniem, rozwiązania w gospodarce. Największymi entuzjastami walki z „neoliberalizmem” są zresztą populistyczne partie lewicowe.
Poza tym partie populistyczne, jak przekonuje Timbro, zyskiwały poparcie bez względu na to, jak zachowywały się wobec nich inne partie. Nie ma przekonujących dowodów, że stosowana w niektórych krajach polityka „kordonu sanitarnego”, politycznego ignorowania i izolowania populistów, jest skuteczna. Wręcz przeciwnie, może to prowadzić do rosnącego poparcia dla autorytarnego populizmu. Usuwanie kont w mediach społecznościowych czy przerywanie wydarzeń, jak miało to niedawno miejsce w Brukseli podczas konwencji europejskich sił narodowo-konserwatywnych, niepotrzebnie robi z populistów męczenników i daje im paliwo do dodatkowej promocji.
Aby mógł powstać Indeks Autorytarnego Populizmu skandynawski think-tank musiał najpierw zdefiniować populizm. Nie ma jednej definicji populizmu, a politycy rzadko nazywają samych siebie populistami. Prof. Wojciech Sadurski w książce „Pandemia populistów”, zwraca uwagę, że nie ma jednego populizmu – są różne populizmy. Do tego populiści próbują odpowiadać, często bardzo prostymi rozwiązaniami, na lokalne problem, które są zróżnicowane – innym paliwem posługuje się Viktor Orbán na Węgrzech, a innym Marine Le Pen we Francji.
Autorzy wskazują jednak na różne charakterystyki partii populistycznych, do których należą m.in. kreowanie konfliktów „ludzie” kontra „elity”, silny nacjonalizm, wrogość wobec Unii Europejskiej, dążenie do usuwania instytucjonalnych ograniczeń władzy czy antykapitalizm. Nie zawsze wszystkie te cechy występują łącznie i nie wystarczy jedna z tych cech, by załapać się do indeksu populizmu. „Autorytarny populizm” to bardzo szeroka kategoria, do której można przypisać partie zarówno prawicowe, jak i lewicowe o różnym stopniu radykalizmu czy wręcz ekstremizmu.
Klasyfikowanie partii politycznych nie jest rzeczą łatwą i zawsze wzbudza kontrowersje. Szwedzki think tank zaliczył do partii populistycznych Prawo i Sprawiedliwość, Konfederację i Polska Jest Jedna, co złożyło się na łączny wynik 44,2 proc. poparcia. Pojawili się już polscy czytelnicy indeksu, którzy pytali, dlaczego w tej grupie nie ma np. Partii Razem. To zasadne pytanie, a szwedzcy badacze mieli nieco rozmyty obraz postulatów Partii Razem z powodu jej startu ze wspólnej listy z bardziej umiarkowanymi siłami lewicowymi. Poza tym populizm gospodarczy nie jest w Razem łączony z nacjonalizmem, wrogością wobec UE czy autorytarnymi tendencjami do demontażu niezależnych instytucji ograniczających władzę, takich jak sądownictwo.
A co z obecnie rządzącymi w Polsce? Przecież u nich też pojawiają się różne populistyczne hasła.
Niepokojącym zjawiskiem jest „zarażanie” populizmem. Partie głównego nurtu w Europie mają tendencje do przejmowania niektórych postulatów ugrupowań populistycznych. W ostatnich latach widzieliśmy to m.in. w polityce gospodarczej odchodzącej od zasad wolnego rynku czy rosnącej niechęci wobec imigrantów.
Kampania wyborcza w 2023 roku w Polsce oraz pierwsze miesiące rządów nowej koalicji wskazują na „zarażenie” populistycznymi postulatami od Prawa i Sprawiedliwości. Z jednej strony widzimy duże wysiłki reformatorskie w obszarze przywracania praworządności, pluralizmu medialnego i odbudowy naszej pozycji w Unii Europejskiej. Z drugiej strony kontynuowane jest wiele polityk gospodarczych PiS, pojawia się retoryka antyimigrancka czy niechęć do odpolitycznienia gospodarki poprzez powrót do prywatyzacji.
Partie, które nie zostały ujęte w Indeksie Autorytarnego Populizmu, nie powinny przejmować postulatów populistów, aby w ten sposób zdobyć ich wyborców. Zamiast tego powinny przedstawiać lepsze propozycje polityk i skuteczniej je komunikować, uznając jednocześnie, że liberalna demokracja, praworządność, instytucjonalne podziały i ograniczenia władzy oraz wolnorynkowy model gospodarki są lepsze niż autorytarny populizm i jego proste recepty, którymi kuszeni są wyborcy.
Autorzy Indeksu Autorytarnego Populizmu zebrali w ramach projektu pokaźny zbiór danych o europejskiej polityce, których omówienie pojawia się na stronie projektu www.populismindex.com. Dzięki temu widzimy, że od lat 90. spada popularność socjaldemokratów i chadeków, a rośnie narodowych konserwatystów. Co ciekawe, z raportu wynika, że w ostatnim roku odnotowano historycznie wysokie poparcie dla liberałów w Europie, choć nie dotyczy to akurat Polski.
Dane z lat 1946-2023 ułatwiają zrozumienie zjawiska populizmu, pokazują zmiany poparcia dla głównych nurtów ideologicznych w Europie, a także pomagają w poszukiwaniu rozwiązań, które mogłyby populizm w polityce osłabiać. Jednym z zadań liberalnych demokratów w Polsce i innych częściach Europy jest dziś skuteczniejsze zniechęcanie do populistycznych programów, szkodzących gospodarce i demokracji.
Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Gazety Wyborczej” z dnia 24 kwietnia 2024 r.