Autor stara się podjąć temat źródeł bogactwa i wzrostu gospodarczego od każdej możliwej strony. Nie zadowala się żadnym fragmentarycznym wyjaśnianiem i często przeciwstawia artykułom głoszącym określone tezy, badania wskazującego na coś zupełnie przeciwnego. Unika więc ideologii i doktrynerstwa.
Majcherek zaczyna od spostrzeżenia, że ludzie przechodzą do porządku dziennego ze stwierdzeniem, że nie każdy może zostać kim chce. Nie każdy będzie światowej sławy malarzem, koszykarzem czy kosmonautą, bo ludzie różnią się od siebie predyspozycjami. Również bez protestów, choć na pewno ze smutkiem, ludzie przyjmują fakt, że istnieją wrodzone skłonności do nabycia depresji tj. nie każdy ma możliwość osiągnięcia trwałego szczęścia. Istnienie grup ludzi żyjących szczęśliwie, ale w skromnych warunkach, również nie budzi kontrowersji – nikt nie będzie twierdził, że biedak nie może być szczęśliwy. A pomimo tego wszystkiego ludzie będą oburzać się na tezę, że nie każdy może być szczęśliwy i bogaty, często z jakiegoś powodu wiążąc ze sobą te dwie rzeczy.
Porównanie wyników sportowych czy artystycznych z zarobkami nie dla wszystkich musi być intuicyjne – wszak talentu nie zadekretujemy, ale już kontrolę cen czy redystrybucję możemy ustanowić. Jest to jednak porównanie jak najbardziej zasadne, bo jak wskazuje autor, talenty ekonomiczne mają podłoże genetyczne. Różnice w zarobkach na tych samych stanowiskach wynikają w 27% z genów, różnice w efektach wykonywanej pracy wynikają z genów w 37%, stawki godzinowe w ok. 40%, rozbieżności dochodowe w populacji w 45%, a status zawodowy aż w 77%. Sugestywny jest fakt, że poziom dochodów bliźniąt jednojajowych jest bardziej zbliżony, niż dwujajowych, czy że szansa stania się przedsiębiorcą jest 1,3 razy większa u dzieci mających rodziców, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Również u dzieci adoptowanych, więc oprócz genetycznych czynników liczy się wychowanie.
Nie należy się bynajmniej obawiać, że geny dokonały podziału świata na biednych i bogatych raz na zawsze, bo jak pokazuje Majcherek, 70% fortun zostaje utraconych przez drugą generację spadkobierców, a jedynie 10% fortun dociera do trzeciego pokolenia. Ponadto ludzie z niższymi predyspozycjami do osiągania sukcesów ekonomicznych mają zazwyczaj więcej dzieci niż biznesmeni, stąd z racji ograniczonego transferu ekonomicznego geniuszu, ludzie przedsiębiorczy mogą stanowić mniejszość w społeczeństwie, przez co jeszcze bardziej rzucają się w oczy różnice majątkowe między rodami.
Autor zwraca uwagę, że oprócz genów i wychowania istotna dla przedsiębiorczości jest też edukacja, przy czym ważniejsza jest jej jakość, niż same tylko lata kształcenia. Dodaje też, że wbrew obiegowej opinii, na bogactwo społeczeństwa wpływają nie tylko przedstawiciele nauk przyrodniczych i inżynierowie, ale również opłacalna jest humanistyka, bo kształtuje zdolność pozyskiwania informacji i posługiwania się nimi. Znajomość treści kultury symbolicznej ma pozytywny i znaczący wpływ na długofalowy wzrost PKB.
Oczywiste jest, że predyspozycje mogą się urzeczywistnić tylko tam, gdzie wykazanie się nimi nie jest zabronione. Dlatego tak ważne jest, zdaniem Majcherka, otoczenie instytucjonalno-prawne. Przytacza on badanie Janosa Kornaia z 2009 r., w którym przeanalizowano prawie setkę wynalazków i innowacji najważniejszych dla poprawy standardu życia w XX wieku, które powstały po utworzeniu Związku Sowieckiego. Wszystkie powstały w państwach kapitalistycznych i w tychże państwach okres ich adaptacji był dużo krótszy. Według autora badania źródłami tej przewagi kapitalizmu nad socjalizmem były: zdecentralizowana inicjatywa gospodarcza, olbrzymia premia za ryzyko, motywująca do działania w zmiennych warunkach; konkurencja rynkowa, w której innowacje mogą zapewnić przewagę; powszechne i wielokrotne eksperymentowanie z zastosowaniem rzadkich zasobów oraz przede wszystkim swoboda inwestowania.
Z kolei często, zdaniem autora, przeceniana jest rola surowców i położenia geograficznego. Oczywiście łatwiej o wzrost gospodarczy w strefie umiarkowanej, gdzie nie trzeba walczyć z nadmiarem lub niedomiarem ciepła, skrajnymi zjawiskami pogodowymi itp., ale zdaniem niektórych rozwojowi gospodarczemu sprzyjają konkretnie turystyka i bogactwa naturalne. Faktycznie turystyka trochę zmniejsza biedę najgorzej rozwiniętych krajów, ale nie wpływa w żaden poważny sposób na poziom życia krajów najbogatszych. Co więcej, jeśli jakieś państwo albo region opiera swoją gospodarkę głównie na turystyce, to właściwie nie ma szans na znalezienie się w czołówce najlepiej rozwijających się krajów i rejonów. Spośród 38 krajów o najwyższym udziale turystyki w PKB, aż 2/3 zalicza się do średnio i słabo rozwiniętych państw.
Jeśli zaś chodzi o surowce, to z badań na temat XIX i XX wieku wynika, że długoterminowy wzrost gospodarczy w krajach eksportujących surowce naturalne malał i w dłuższym okresie był niższy, niż w państwach, które przetwarzały importowane surowce. Są niby wyjątki w postaci stojących na ropie Norwegii czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale już sam przykład Wenezueli i Rosji, też obfitujących w ropę, pokazuje, że nie wystarczy mieć surowców, by być bogatym krajem. Trzeba wiedzieć co z tymi surowcami robić. Podobnie największe kopalnie diamentów są w Rosji, Botswanie i Angoli, a największe kopalnie złota są: znów w Rosji, a także w Papui Nowej Gwinei, Uzbekistanie i na Dominikanie. Kolejnym przykładem jest Afganistan, w którym znajduje się multum różnych surowców, w tym tak potrzebny w elektronice lit, ale ani za rządów świeckich, ani za rządów Talibów tego nie wykorzystano, bo niestabilność polityczna i brak swobód gospodarczych zniechęca kapitalistów do inwestowania.
Są też przykłady odwrotne: Szwajcara, Holandia czy Japonia nie miały praktycznie żadnych bogactw naturalnych, a są jednymi z najlepiej rozwiniętych państw na świecie. Na bogactwie Niemiec też nie zaważyły surowce. Co więcej, według Majcherka aż 40% badań wskazuje na negatywny wpływ bogactw naturalnych na wzrost gospodarczy, 40% wskazuje brak efektu, a tylko 20% wskazuje na pozytywny wpływ. Czemu aż 80% wskazuje na brak wpływu lub wpływ wręcz negatywny? Ekonomiści sformułowali, w związku z tym tematem, takie pojęcie, jak „przekleństwo bogactw naturalnych”. Oznacza ono osłabienie aktywności ekonomicznej w sferach niezwiązanych z wydobyciem surowców, wypychanie z rynku innych form kapitału, w tym kapitału ludzkiego oraz wzrost korupcji, związany z nieuczciwym dostępem do czerpania korzyści ze złóż naturalnych, które teoretycznie jako własność państwowa powinny przynosić korzyść ogółowi, a nie urzędnikom i ich partnerom biznesowym. Konsekwencjami tego wszystkiego są nierówności społeczne i polityczna opresja.
To tylko niektóre z zagadnień poruszonych w książce. Jak widać, ograniczanie się do wskazania zaledwie jednego źródła bogactwa nie jest żadnym poważnym wyjaśnieniem tego zagadnienia i trzeba uwzględnić wiele czynników, które mogą wpłynąć pozytywnie na rozwój gospodarczy. Jednocześnie trzeba też uwzględniać wagę tych czynników, bo nie są one równe oraz może okazać się, że rzeczy, które bierze się powszechnie za sprzyjające bogactwu, tak naprawdę są dla niego przeszkodą, bo zniechęcają do określonego typu działalności przedsiębiorczej, a zachęcają do innego, mniej produktywnego.
Dlatego też publikacja Majcherka wydaje się dobrą odtrutką na uproszczenia, ideologię i narracje historyczne ocierające się o spiskową teorię dziejów, bo uwzględnia tę różnorodność życia gospodarczego i społecznego, dostarczając nam jego rzetelnego i szerszego obrazu.
Autor tekstu: Adrian Łazarski, specjalista ds. biblioteki i projektów, Fundacja Wolności Gospodarczej.