Autor: FWG
We wtorek 10 grudnia mija rok od zaprzysiężenia prezydenta Argentyny Javiera Milei. Na razie jego terapia szokowa przynosi dobre rezultaty.
Autor: FWG
We wtorek 10 grudnia mija rok od zaprzysiężenia prezydenta Argentyny Javiera Milei. Na razie jego terapia szokowa przynosi dobre rezultaty.
Gdy zaczynał kadencję, Milei miał wizerunek ekscentryka. W kampanii wyborczej obiecywał likwidację banku centralnego, jednostronne przyjęcie w Argentynie amerykańskiego dolara jako waluty obiegowej, drastyczne cięcia wydatków i biurokracji. Aby zobrazować te obietnice, występował z piłą łańcuchową, z czego nieustannie kpili jego przeciwnicy. Wielu komentatorów uważało go za osobę niepoważną, która przypadkiem znalazła się w Casa Rosada, siedzibie argentyńskich prezydentów, tylko dlatego, że obywatele mieli już dość galopującej inflacji, niestabilnej waluty i następujących co kilka lat bankructw kraju.
Z drugiej strony nawet ci, którzy widzieli w Milei kogoś więcej niż demagoga z piłą łańcuchową, wyrażali obawy, że zapowiedziane reformy mogą zostać storpedowane przez sprzeciw społeczny, zwłaszcza ze strony kontrolowanych przez peronistów związków zawodowych. Jego partia La Libertad Avanza (Postępy Wolności) ma tylko garstkę przedstawicieli w Senacie i w Izbie Deputowanych.
Zaraz po objęciu urzędu Milei przedstawił ambitny program gospodarczy z kompleksową „Ustawą zbiorczą” zawierającą ponad 600 konkretnych rozwiązań oraz wydał przewidziany w argentyńskim prawie prezydencki dekret nadzwyczajny. Kluczowe punkty w ustawie to:
Milei dla przegłosowania ustaw musi szukać poparcia klasy średniej i umiarkowanych parlamentarzystów peronistycznych. Prezydent zdołał przeforsować „Ustawę zbiorczą” w Kongresie w lipcu, choć w znacznie okrojonej formie. Wydany przez niego dekret nadzwyczajny, instrument używany także przez poprzednich prezydentów Argentyny, nadal obowiązuje, choć zgodnie z prawem Kongres może go odrzucić. Zrobił to tylko Senat, Izba Deputowanych na razie nie.
Można więc uznać, że Milei odniósł w parlamencie sukces, choć nie pełny. To pokazuje, że nie jest marzycielem, lecz skutecznym politykiem.
Sukcesem okazał się też program amnestii podatkowej, zachęcający mieszkańców Argentyny do deponowania w bankach obcej waluty, wcześniej chowanej w materacach lub na kontach za granicą. Taka praktyka trwała od lat. Argentyńczycy unikali krajowych banków, bojąc się ich niewypłacalności, niskiego oprocentowania i spadającej wartości peso. Szacuje się, że Argentyńczycy posiadają około 277 mld dol. poza oficjalnym systemem bankowym. Część tej sumy pochodzi z dochodów nielegalnych lub nieopodatkowanych. Amnestia pozwoliła ujawnić bez żadnych konsekwencji i opodatkowania, a następnie wpłacić do krajowych banków do 100 tys. dol. Sumy ponad tę kwotę zostały opodatkowane stawką 5 proc.
Dzięki amnestii Argentyńczycy zdeponowali w krajowych bankach około 18 mld dol., czyli depozyty na prywatnych rachunkach bankowych denominowanych w dolarach wzrosły do 32,5 mld dol. Brak odpowiednich rezerw walutowych był przyczyną niewypłacalności Argentyny w 1982 roku, a także w latach 2001, 2014 i 2020.
Podczas kampanii wyborczej Milei obiecał, że walka z inflacją, która w roku 2023 wyniosła 211 proc., będzie jego priorytetem. I rzeczywiście udało mu się znacząco obniżyć wskaźnik inflacji dzięki surowym środkom oszczędnościowym. W październiku miesięczna inflacja wyniosła 2,7 proc. Inflacja roczna wciąż jest wysoka, ale spada. Rząd prognozuje, że w tym roku inflacja wyniesie 104 proc., a w przyszłym 18,3 proc. Prognozy MFW są bardziej pesymistyczne – odpowiednio 140 proc. i 45 proc.
Oprócz walki z inflacją, priorytetem Milei jest naprawa budżetu. Prezydent, który deklaruje się jako libertarianin, uważa państwo za fundamentalne zło i za uzasadnione zadania państwa uznaje jedynie ochronę porządku publicznego i systemu prawnego.
Zaraz po objęciu urzędu, Milei zaczął ograniczać wydatki publiczne poprzez zniesienie lub połączenie ministerstw i podległych organów. Ponadto płace i pensje w sektorze publicznym oraz emerytury rosły wolniej niż inflacja, co skutkowało realnymi oszczędnościami budżetowymi. Wstrzymane też zostały projekty infrastrukturalne, które w przyszłości mają być finansowane prywatnie. Milei osiągnął dalsze redukcje wydatków budżetu państwa poprzez – kontrowersyjne z konstytucyjnego punktu widzenia – odroczenie płatności rządu centralnego dla prowincji.
Od początku 2024 roku argentyński budżet zamyka się nadwyżką, po raz pierwszy od 2008 r. Wprowadzona dyscyplina budżetowa jest również ważnym warunkiem wstępnym dalszych negocjacji w sprawie restrukturyzacji długu z MFW, którego Argentyna jest największym dłużnikiem. Pożyczka w wysokości 44 miliardów dolarów została wynegocjowana w 2018 r. za czasów ówczesnego prezydenta Mauricio Macriego.
W ramach Dekretu nadzwyczajnego, który wszedł w życie pod koniec 2023 r., Milei wprowadził radykalną liberalizację prawa najmu mieszkań. Za rządu peronistów umowy najmu podlegały licznym ograniczeniom: okres obowiązywania umowy musiał wynosić co najmniej trzy lata, dostosowania do hiperinflacji były dozwolone tylko raz w roku, a umowy musiały być zawierane w lokalnej walucie, peso, która cierpiała na chroniczny spadek wartości. W związku z tymi ograniczeniami wielu właścicieli powstrzymywało się od wynajmowania lub wystawiania swoich mieszkań na sprzedaż, woląc pozostawić je puste jako nieruchomości inwestycyjne i spekulacyjne. W rezultacie popyt na mieszkania znacznie przekroczył dostępną podaż.
Wprowadzona przez Milei liberalizacja spowodowała, że przy wynajmowaniu mieszkań warunki i walutę można swobodnie negocjować i zmieniać raz na kwartał. Portale nieruchomości natychmiast odnotowały ponad dwukrotnie większą liczbę oferowanych mieszkań.
Częścią „Ustawy zbiorczej” jest pakiet promocji inwestycji RIGI (Régimen de Incentivos para Grandes Inversiones), który obejmuje 30-letnie ulgi podatkowe i ułatwienia w handlu zagranicznym dla firm prowadzących wielkie inwestycje (powyżej 200 mln dol.) w wybranych sektorach, w tym w energetyce, wydobyciu surowców, infrastrukturze, technologiach. Ustawa weszła w życie w lipcu, a już pierwsze firmy zagraniczne ogłosiły zamiar inwestowania w Argentynie. Zachęcają je nie tylko ulgi podatkowe, ale też fakt, że Argentyna jest znacznie lepiej oceniana na rynkach międzynarodowych.
Argentyna jest nie tylko bogata w produkty rolne, ale ma również atrakcyjne warunki do inwestowania w sektorze energetycznym i surowcowym. Kraj ma znaczne rezerwy gazu i doskonałe warunki dla rozbudowy zielonej energetyki. Według szacunków rządu, do 2030 roku Argentyna będzie w stanie produkować ponad 1 mln ton zielonego wodoru rocznie. Ma też pokłady miedzi i litu, który jest ważny dla produkcji baterii. W argentyńskie surowce inwestowały Chiny. Rząd Milei wolałby, by inwestycje pochodziły z krajów demokratycznych i przewidywalnych.
Nie jest niespodzianką fakt, że sukcesy libertariańskiego rządu w redukcji inflacji i deficytu budżetowego nie przełożyły się jeszcze na poprawę realnej sytuacji gospodarczej kraju. Wręcz przeciwnie, Argentyna znajduje się w poważnej recesji, a zarówno argentyńscy, jak i międzynarodowi ekonomiści spodziewają się w tym roku spadku PKB o blisko 4 proc.
Oszczędności budżetowe i redukcja zasiłków spowodowały, że popyt konsumpcyjny spadł o kilkanaście procent w ciągu roku, a niemal całkowite wstrzymanie inwestycji publicznych dodatkowo hamowało wzrost gospodarczy.
Milei apeluje do ludności o cierpliwość i obiecuje przywrócenie silnego wzrostu PKB, a w ślad za nim spadek bezrobocia i wzrost dochodów realnych, gdy tylko trwale zostanie rozwiązany główny problem, czyli inflacja.
Według analityków hiszpańskiego banku BBVA, który prowadzi rozległą działalność w Ameryce Południowej, PKB Argentyny w tym roku spadnie o 4 proc., w 2025 wzrośnie o 6 proc., a w 2026 o 4,6 proc. Inwestycje w tym roku spadną o 25 proc., w 2025 wrosną o 15 proc., w 2026 o 21 proc. Inflacja obniży się w roku przyszłym do 40 proc., a w 2026 do 25 proc. Dług publiczny obniży się ze 100 proc. PKB w roku bieżącym do 78 proc. w 2026.
Wybory uzupełniające w Argentynie w październiku 2025 r., w których zostanie obsadzona połowa miejsc w niższej Izbie Deputowanych i jedna trzecia Senatu, będą kluczowym barometrem szans prezydenta nie tylko na wprowadzenie w życie jego planu gospodarczego, ale także na utrzymanie się na scenie w roli ważnej siły politycznej.
Sytuację w Argentynie warto śledzić, gdyż może być przykładem dla krajów, w których przez lata prowadzono politykę rozdawnictwa, doprowadzając do niekontrolowanego wzrostu długu publicznego, inflacji i zahamowania wzrostu. Argentyna pokazuje, że dopiero beznadziejna sytuacja gospodarcza, której efektem jest pogłębienie ubóstwa, może skłonić wyborców do zaakceptowania trudnego programu reform rynkowych.
Witold Gadomski – dziennikarz, publicysta „Gazety Wyborczej”
Artykuł jest częścią cyklu Fundacji Wolności Gospodarczej „Okiem Liberała” i ukazał się również na stronie Wyborcza.pl.