Autor: Karolina Gemza
Rozmowa z Rainerem Zitelmannem o dotychczasowej polityce Javiera Milei i skutkach jego wygranej dla całej Ameryki Łacińskiej. Wywiad został opublikowany we wiodącym argentyńskim dzienniku La Nacion.
Autor: Karolina Gemza
Rozmowa z Rainerem Zitelmannem o dotychczasowej polityce Javiera Milei i skutkach jego wygranej dla całej Ameryki Łacińskiej. Wywiad został opublikowany we wiodącym argentyńskim dzienniku La Nacion.
Wywiad opublikowany po raz pierwszy w argentyńskiej gazecie La Nacion 23 sierpnia 2024 r. Tłumaczenie: Fundacja Wolności Gospodarczej
Jak do tej pory oceniasz liberalny rząd Javiera Milei, w porównaniu z poprzednimi argentyńskimi rządami, które miały zabarwienie socjalistyczne?
RZ: Milei wnosi do polityki gospodarczej coś zupełnie nowego. Jest przeciwieństwem charakteryzującego poprzednie rządy peronizmu. Peronizm to przekonanie, że politycy i urzędnicy państwowi są mądrzejsi od milionów obywateli, konsumentów i przedsiębiorców. Milei wierzy w coś zupełnie przeciwnego. Pod tym względem jest antypolitykiem. Tak, Carlos Menem i Mauricio Macri również wprowadzili kilka dobrych reform, ale podejście Milei jest znacznie bardziej radykalne. Zaleca on krajowi kapitalistyczną terapię szokową, która, jak wiemy z historii, może zadziałać.
Milei oficjalnie ogłosił również National Literacy Plan, który ma na celu zapewnienie, że uczniowie w kraju będą mogli czytać, rozumieć i tworzyć teksty zgodnie z ich poziomem wykształcenia. Czy uważasz, że skupienie się na edukacji społeczeństwa jest niezbędne do rozwoju kraju? Jak postrzegasz poziom edukacji w Argentynie i ogólnie w Ameryce Łacińskiej?
RZ: System edukacji w Argentynie to katastrofa. Widać to w wynikach międzynarodowych testów PISA -uczniowie w Argentynie osiągnęli wyniki poniżej średniej OECD w matematyce, czytaniu i naukach przyrodniczych.W Argentynie najlepsze wyniki w co najmniej jednym przedmiocie osiągnął mniejszy odsetek uczniów, niż średnio w krajach OECD. Jednocześnie mniejszy odsetek uczniów niż średnio w krajach OECD osiągnął minimalny poziom biegłości we wszystkich trzech przedmiotach.
Przede wszystkim szkoła powinna pomóc wprowadzić młodych ludzi w idee przedsiębiorczości. Zbyt wielu młodych ludzi chce zostać urzędnikami lub po prostu pracownikami. Potrzebujemy więcej młodych ludzi, którzy chcą zostać przedsiębiorcami. Moja sugestia: szkoła powinna raz w tygodniu organizować 2-godzinne spotkanie z przedsiębiorcą, aby opowiedział o swoim życiu, o radościach i wyzwaniach.
Rząd Javiera Milei stara się zintegrować publiczną ochronę zdrowia z prywatną. Na przykład w czerwcu uruchomił voucher, który ma na celu zapewnienie pomocy tym osobom, które nie mają pracy socjalnej lub leków opłacanych z góry. Co to oznacza dla kraju, w którym system opieki zdrowotnej przeżywa kryzys? Czy zaproponowałbyś jakieś inne rozwiązanie?
RZ: System opieki zdrowotnej nie działa zbyt dobrze w żadnym kraju na świecie. Dzieje się tak dlatego, że w systemie opieki zdrowotnej jest więcej regulacji rządowych niż w jakimkolwiek innym obszarze gospodarki, z wyjątkiem finansów (które również raz po raz przeżywają kryzys). Nie jestem całkowicie przeciwny publicznemu systemowi ochrony zdrowia, ale powinien również koncentrować się na rozwiązaniach rynkowych. Myślę, że Milei podjął pierwsze kroki we właściwym kierunku. Głównym problemem w sektorze opieki zdrowotnej jest również nadmierna biurokracja. Lekarze powinni poświęcać 95% swojego czasu pacjentom, a nie zajmować się codziennie mnóstwem papierkowej roboty.
Jakie kroki może podjąć Argentyna, biorąc przykład z dwóch krajów, o których wspominasz w swojej książce, Polski i Wietnamu?
RZ: Przykład Polski jest szczególnie ważny dla Argentyny. W 1989 r. Polska była znacznie biedniejsza niż Argentyna, dziś jest znacznie bogatsza. Polska cierpiała z powodu podobnych problemów pod koniec lat 80-tych, co Argentyna dzisiaj; gigantyczna inflacja (w Polsce wynosiła około 600% w 1989 r.), gigantyczne zadłużenie (Polska była trzecim największym dłużnikiem na świecie), bieda i interwencjonizm państwowy. Od 1990 r. Leszek Balcerowicz przeprowadził w Polsce kapitalistyczną terapię szokową, która położyła podwaliny pod ożywienie gospodarcze w kolejnych dekadach. Rezultat był wspaniały; Polska z jednego z najbiedniejszych krajów w Europie stała się europejskim czempionem wzrostu.
Ale i ta lekcja jest co najmniej równie ważna: zanim nastąpi poprawa, niektóre rzeczy najpierw się pogorszą. Nie można oczekiwać, że to, co nie działało przez dziesięciolecia, zostanie naprawione w ciągu roku. W Polsce po przeprowadzeniu reform PKB spadał przez dwa lata, a bezrobocie rosło. Bardzo ważne jest, aby Argentyńczycy to zrozumieli: Tak, reformy gospodarki rynkowej działają, ale zanim będzie lepiej, niektóre rzeczy najpierw się pogorszą. Cierpliwość jest kluczem do sukcesu. Argentyńczycy mieli dziesięciolecia cierpliwości wobec peronistów, którzy zmienili jeden z najbogatszych krajów na świecie w kraj biedny. Teraz powinni mieć co najmniej kilka lat cierpliwości do Milei.
Twierdzisz, że gradualizm nie działa, podczas gdy terapie szokowe tak. Z czego to wynika?
RZ: Stopniowość może działać w kraju takim jak Wietnam. Panuje tam system jednopartyjny i nie ma wolności prasy. Dlatego partia była w stanie przyjąć nieco wolniejsze podejście do reform. Ale reformy w kraju takim jak Argentyna czy Polska w tamtym czasie nie odbywają się w próżni. Przedstawiciele starego systemu, kasta, chcą porażki Milei. Dlatego nie można czekać dziesięciu lat na poprawę sytuacji. A ludzie też nie chcą czekać tak długo. W Niemczech jest takie powiedzenie: „Lieber ein Ende mit Schrecken als ein Schrecken ohne Ende” (,,Lepszy straszny koniec niż strach bez końca”, przyp.tłum.)
Czy fakt, że liberalny rząd Javiera Milei wygrał wybory w Argentynie stanowi precedens dla Ameryki Łacińskiej?
RZ: Przewiduję, że jeśli Milei odniesie sukces, nastąpi kapitalistyczna rewolucja w całej Ameryce Łacińskiej, w Chile (która już raz była na dobrej drodze), w Boliwii i Brazylii. I miejmy nadzieję, że także w Wenezueli, gdzie socjaliści zmienili najbogatszy kraj Ameryki Łacińskiej w najbiedniejszy. Ale to oczywiście zależy od tego, czy Milei odniesie sukces. A to z kolei zależy od trzech rzeczy: po pierwsze, Milei musi pozostać zdrowy. Po drugie, musi znacznie zwiększyć swój udział w Kongresie i Senacie w wyborach w październiku 2025 r. I po trzecie, najważniejsza rzecz: Argentyńczycy muszą być cierpliwi i zrozumieć, że najpierw muszą przejść przez dwa bardzo trudne lata.
Byłeś w Argentynie kilka razy, jakie są Twoje wrażenia z pierwszej wizyty w porównaniu z dniem dzisiejszym – zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym?
RZ: Tak, byłem w Argentynie w 2022 i 2023 roku. To, co zobaczyłem i usłyszałem tym razem, jest dokładnie tym, czego się spodziewałem: niektóre rzeczy uległy poprawie, na przykład inflacja spadła z 25% do 4% miesięcznie. Myślę, że Federico Sturzenegger wykonuje świetną robotę, ponieważ deregulacja jest kluczem do sukcesu. Dzięki swojemu szwajcarskiemu pochodzeniu wie, co robić: według Indeksu Wolności Gospodarczej Szwajcaria, wraz z Singapurem, jest najbardziej wolnym gospodarczo krajem na świecie. Argentyna zajmuje obecnie 145 miejsce na 180 w indeksie.
Oczywiście, tak jak się spodziewałem, niektóre rzeczy się pogorszyły. Liczba osób ubogich wzrosła z 40% do 55%. Cieszę się jednak, że – jak pokazują moje rozmowy i sondaże – większość Argentyńczyków popiera Milei. Nawet ci, którzy początkowo byli sceptyczni. W Mendozie odbyłem długą rozmowę z burmistrzem Alfredo Cornejo. Nie należy on do partii Milei i początkowo był nieco sceptyczny. Teraz mówi: Argentyna z Javierem Milei jest na dobrej drodze.