W jednym odcinku słynnego serialu „Dom” żona działacza partyjnego na początku lat 50. z dumą mówi sąsiadce – „Mnie państwo pierze”. Ma na myśli państwową pralnię, z której usług korzysta. Dziś państwo produkuje cukierki, skrobię ziemniaczaną i maszyny do produkcji lodów, oferuje miejsca w hotelach i handluje odzieżą.
Pod koniec PRL było w Polsce ponad 6000 przedsiębiorstw, których zasady funkcjonowania regulowała ustawa z 1981 r. W pierwszych latach transformacji mniej więcej jedna czwarta z nich została zlikwidowana, a w większości nastąpiły przekształcenia własnościowe oraz procesy restrukturyzacji. Przedsiębiorstwa zostały przekształcone w spółki prawa handlowego. Ministerstwo Przekształceń Własnościowych próbowało sprywatyzować większe spółki, sprzedając je inwestorom, kilkaset średniej wielkości przejęły Narodowe Fundusze Inwestycyjne, a ponad 1500 zostało przekazanych w leasing spółkom pracowniczym, zwykle z udziałem inwestora zewnętrznego.
W połowie pierwszej dekady XXI w. proces prywatyzacji znacznie spowolnił, mimo że dobrze funkcjonująca giełda papierów wartościowych umożliwiała sprzedaż akcji spółek posiadanych przez skarb państwa w sposób transparentny. Od przejęcia władzy przez PiS prywatyzacja została całkowicie wstrzymana, a Ministerstwo Skarbu Państwa, w którym istniały departamenty zajmujące się prywatyzacją, zostało przekształcone w Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Agencja Rozwoju Przemysłu, czyli trwała prowizorka
W jego posiadaniu jest obecnie 127 spółek, w których średni udział skarbu państwa wynosi 56,01 proc., w tym 22 spółki, które rząd uznaje za szczególnie ważne, w których średni udział skarbu państwa wynosi 66,61 proc. Po likwidacji Ministerstwa Skarbu wiele spółek podporządkowano innym ministerstwom. Są też spółki tworzone przez państwowe instytucje, takie jak Polski Fundusz Rozwoju czy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Blisko 100 spółek (niektóre od lat są w likwidacji) jest w portfelu Agencji Rozwoju Przemysłu, która powstała na początku lat 90. i miała istnieć przez kilka lat, wspomagając restrukturyzację i prywatyzację państwowych firm. Prowizorka okazała się trwała. Co pewien czas ARP dofinansowuje kontrolowane przez siebie spółki, które w większości są w słabej kondycji finansowej.
Listę spółek o szczególnym znaczeniu określa prezes Rady Ministrów w drodze rozporządzenia. Ustawa nie zakazuje prywatyzacji tych spółek, ale w praktyce mają pozostać państwowe na czas nieokreślony. Są na niej między innymi spółki energetyczne, finansowe, PKP, Poczta Polska, Giełda Papierów Wartościowych, ale także Krajowa Grupa Spożywcza oraz Polski Holding Nieruchomości.
Strategicznie ważne cukier i skrobia
Krajowa Grupa Spożywcza to dawna (do 2022 r.) Krajowa Spółka Cukrowa SA, która jest właścicielem kilkudziesięciu cukrowni w całej Polsce. Spółka jest największym w Polsce i ósmym co do wielkości producentem cukru w Europie. Zajmuje się też przetwórstwem owocowo-warzywnym. Do Krajowej Grupy Spożywczej należą między innymi Zakład „Polskie Przetwory” we Włocławku, Fabryka Cukierków „Pszczółka” Sp. z o.o. oraz Przedsiębiorstwo Przemysłu Ziemniaczanego „Trzemeszno” Sp. z o.o. Zakłady we Włocławku produkują keczup, ogórki konserwowe i przecier pomidorowy. „Pszczółka” jest dumna ze swoich pralin w kilku smakach, a spółka z Trzemeszna dostarcza strategiczny produkt, jakim jest z skrobia ziemniaczana.
Polski Holding Nieruchomości, w którym państwo ma ok. 72 proc. akcji, konkuruje z prywatnymi firmami deweloperskimi. Posiada przeszło 150 nieruchomości biznesowych o wartości ok. 3,2 mld zł, głównie w Warszawie. Do holdingu należały wille, które minister Przemysław Czarnek podarował zaprzyjaźnionym fundacjom i stowarzyszeniom. Holding został utworzony w 2011 r., a więc za rządów Platformy Obywatelskiej z połączenia kilku państwowych podmiotów, posiadających nieruchomości: Dipservice, TOP Agro, Składnica Księgarska. Jest właścicielem dużej sieci hoteli. W Warszawie ma np. dawny Hyatt przy ul. Belwederskiej, obecnie hotel Regent.
Nie wiadomo, jakie jest uzasadnienie trzymania przez skarb państwa tej spółki, którą bez trudu można by sprywatyzować, sprzedając akcje lub poszczególne aktywa. Jeszcze dziwniejsze jest uznanie PHN SA za spółkę o szczególnym znaczeniu dla polskiej gospodarki. No chyba że politykom PiS chodziło o zatrzymanie w gestii rządu nieruchomości, które można po cichu zawłaszczać.
Nieruchomości wykorzystuje też komercyjnie kilka innych spółek, kontrolowanych przez skarb państwa, w tym Polski Holding Hotelowy i Polskie Domy Drewniane SA. 99,58 proc. akcji tej drugiej spółki posiada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, 0,42 proc. państwowy Bank Ochrony Środowiska. Powstanie spółki jest dowodem na to, że państwowe podmioty próbują rozszerzać swoją aktywność poza działalność statutową, nie mając ku temu odpowiedniego doświadczenia.
W 2018 r. rząd PiS stworzył Polski Holding Hotelowy. Weszło do niego na początek 20 hoteli, które były własnością państwa i nigdy nie zostały sprywatyzowane. Dziś należy do niego (według informacji podanej na stronie internetowej holdingu) ponad 50 hoteli z blisko 6 tysiącami pokoi. Spółka w 100 proc. jest własnością państwa. Jej hotele w ramach franczyzy występują pod markami znanych światowych sieci hotelowych, takich jak Marriott International czy Hilton International. Holding skupuje między innymi hotele należące do spółek skarbu państwa. Władze holdingu utrzymują, że nie chcą przejmować hoteli prywatnych, ale wiele takich obiektów ma kłopoty finansowe po pandemii i jest bliskie upadłości. Holding, choć zaprzecza, że korzysta z finansowania przez Polski Fundusz Rozwoju, może liczyć na pomoc państwa, choćby w postaci wykorzystywania hoteli na liczne konferencje urządzane przez państwowe instytucje.
Państwo dysponuje także ośrodkami wypoczynkowymi. Do skarbu państwa należy 100 proc. akcji firm Uzdrowisko Krynica-Żegiestów SA i Uzdrowisko Rabka SA. Przed 20 lat rząd Leszka Millera przymierzał się do ich prywatyzacji, ale ostatecznie pozostały państwowe. Podlegają bezpośrednio prezesowi Rady Ministrów.
Beczki, naczepy i chłodnie
Skarb państwa posiada 51,58 proc. akcji w spółce Spomasz Bełżyce. W 2011 r. 10,85 proc. akcji kupili pracownicy, którym na podstawie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przysługiwała preferencyjna cena. Ale państwo utrzymało w akcjonariacie większość i dziś Ministerstwo Aktywów Państwowych ma wpływ na obsadę rady nadzorczej i zarządu, a także na strategię tej niewielkiej, zatrudniającej 181 pracowników firmy. Spomasz Bełżyce produkuje linie technologiczne i pojedyncze urządzenia dla zakładów przemysłu spożywczego: mleczarni, wytwórni lodów, ketchupu, majonezów, soków, win, czekolady, ciastek i karmy dla zwierząt.
W pierwszych latach transformacji sprywatyzowane zostały centrale handlu zagranicznego. Kilka jednak pozostało w gestii skarbu państwa. Przykładem jest Textilimpex Sp. z o.o., w której państwo ma 97,75 proc. udziałów. Spółka handluje granulatem tworzyw sztucznych, włóknami sztucznymi i naturalnymi oraz odzieżą. Raczej nie jest w fazie wzrostowej, gdyż oferuje także powierzchnię biurową.
Do państwa należy prawie 100 proc. udziałów w Zakładzie Budowy Naczep Sp. z o.o w Nieżychowicach, który produkuje cementowozy, paszowozy, mąkowozy, beczki. Przed kilku laty posłowie Konfederacji złożyli interpelację, pytając, jaki jest cel utrzymywania w tej spółce własności państwowej. Posłowie pytali także ministra aktywów państwowych, kto z członków zarządu spółki lub rady nadzorczej jest czynnym politykiem. Na stronach Sejmu nie ma odpowiedzi na interpelację.
Produkcją nadwozi zajmuje się też spółka Silo Sp. z o.o. z Człuchowa, która też w 100 proc. jest własnością skarbu państwa. Największą firmą w Polsce i jedną z największych w Europie, produkującą naczepy jest spółka Wielton SA z Wielunia. Założona została przez prywatnych inwestorów i posiada spółki zależne w kilku krajach. O sukcesach państwowych zakładów jakoś nie słychać.
Skarb państwa ma większościowy udział w kilku hurtowych targowiskach warzywno-owocowych, na których zaopatrują się sklepy oraz właściciele straganów. Przykładem jest Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy SA, czyli popularna giełda warzywno-owocowa w Broniszach pod Warszawą. Skarb państwa ma w spółce 71,84 proc. akcji. Nawet w okresie PRL rynek warzywno-owocowy był zdominowany przez prywatnych przedsiębiorców, pogardliwie nazywanych badylarzami. Dziś także handlują na nim prywatne podmioty. Po co zatem państwu potrzebna kontrola nad instytucją, która handel ten zapewnia?
100 proc. udziałów ma państwo w Chłodni „Mors-Wola” Sp. z o.o. Firma powstała w 1937 roku jako część spółki „Chłodnia i Składy Portowe w Gdyni” Oddział w Warszawie. W 1952 r. minister przemysłu mięsnego i mleczarskiego przekształcił spółkę w przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą „Chłodnia Składowa w Warszawie”, a w 2008 r. przedsiębiorstwo państwowe zostało przekształcone z powrotem w spółkę prawa handlowego. Od tego czasu państwo mocno trzyma swoją własność, nie dopuszczając do niej kapitału prywatnego. Chłodnia „Mors-Wola” Spółka z o.o. ma budynek magazynowy z pięcioma kondygnacjami. W magazynie można przechowywać towary w temperaturze od +2 do +6 stopni. Na stronie internetowej spółki można przeczytać, że w najbliższym roku prywatyzacja nie jest przewidziana.
Posady i pensje dla swoich ludzi
Nie wiadomo, jaki jest sens posiadania przez skarb państwa 100 proc. udziałów w niewielkiej firmie komputerowej ARR Group sp z o.o., Fabryce Obrabiarek do Drewna w Trzeciewcu, spółce Sklejka-Orzechów, Zakładach Artykułów Technicznych Artech (produkuje pojemniki i artykuły metalowe), Zakładach Ceramicznych Bolesławiec czy Zakładach Chemicznych Rudniki SA (produkcja szkła wodnego).
Skarb państwa posiada też niewielkie pakiety akcji lub udziałów w spółkach od dawna kontrolowanych przez prywatnych inwestorów. Do skarbu państwa należy niespełna 9 proc. akcji Zakładów Mięsnych Pekpol Ostrołęka SA, 4,5 proc. akcji Stomil-Poznań SA, 1 proc. udziałów Fabryki Żarówek Helios Sp. z o.o., 4 proc. w spółce Welux SA. Łączna ich wartość nie jest duża, ale skarb państwa, pozbywając się ich, uwolniłby się od zbędnych obowiązków związanych z obecnością na posiedzeniach akcjonariuszy lub udziałowców, a także odpowiedzialnością za ewentualne straty.
W państwowej domenie jest też wiele spółek, w których przez lata trwa lub trwał proces likwidacji. Przykładem jest historia Korporacji Polskie Stocznie, która powołana w 2003 r. przez ARP miała konsolidować i restrukturyzować polski przemysł stoczniowy. Koncepcja została szybko zarzucona, ale sama KPS istniała przez wiele lat, dając zatrudnienie kilkunastu pracownikom, którzy pozorowali pracę. Korporacja została w końcu zlikwidowana, ale przez wiele lat istniała jako Korporacja Polskie Stocznie w likwidacji, mając siedzibę i władze, którym ktoś płacił pensję.
Witold Gadomski – dziennikarz, publicysta „Gazety Wyborczej”
Artykuł jest częścią cyklu Fundacji Wolności Gospodarczej „Okiem Liberała” i ukazał się również na stronie Wyborcza.pl